niedziela, 22 marca 2015

Mamooo, ale z tej piersi nic nie leci! Część 1

Każda mama piersią karmiąca pewnego dnia ma myśl, że chyba jej piersi nie mają już w sobie ani kropli mleka. Niektóre, te które kończą drogę mleczną przyjmują ten fakt z ulgą, inne myśl tę mają w zupełnie ironicznym kontekście po tym jak już im dziecko "zeszło z cycka". Inne zaś wpadają w panikę, bo tu się buzia drze, a nie ma co do niej włożyć, coby napełniło ją mlecznym szczęściem.
Co robić, gdy wydaje się że już wszystko skończone? Odpowiedź jest jedna: przede wszystkim, zachowaj spokój.


Każda z nas chyba zna taki scenariusz: Skończyłam karmić piersią, dzidzia smacznie śpi przy piersi, wyjmuję przemielonego sutka z buzi i ... ryk i dalej chcę ssać! Dobrze, znów dajemy pierś, memla, memla... i płacz. I płacz, w końcu sen, później znów płacz. Co się dzieje?!
Przede wszystkim zanim pomyślisz choć przez pół sekundy o swoich piersiach, a raczej o mleku (lub o jego braku) w nich, upewnij się czy nie chodzi o cokolwiek innego.
Po pierwsze, weź swojego rozpłakanego malucha, do odbicia - połóż na brzuszku, poklep delikatnie po pleckach, a później podnieś i ponoś chwilę, dopóki mu się nie odbije.
Po drugie, sprawdź pieluchę. Może akurat narobił i go denerwuje wilgoć lub kupka?
Po trzecie, upewnij się czy to nie kolka - najprościej, sprawdź czy nie ma twardego brzuszka, jeśli jest twardy, pomasuj go - tylko nie jak sobie! W internecie jest masa poradników dotyczących masażu kolkowego brzuszka.
Po czwarte - kolejne czynności, jeśli nic nie pomaga, to sprawdzenie temperatury. Spróbuj też rozebrać malucha, może jakaś metka mu się gdzieś wbija? Albo fałdka materiału uwiera go w boczek? Może ząbki wychodzą i dziąsełka swędzą? Spróbuj pomasować palcem (tylko upewnij się że masz krótkie, opiłowane paznokcie i umyte ręce!) miejsca gdzie mogą wychodzić ząbki, maluch powinien się uspokoić przy tej czynności. Upewnij się też że twojemu dziecku nie jest ani za zimno, ani za gorąco.

Scenariusz może być też i taki, że łapiesz za laktator, żeby odciągnąć trochę mleka, a tam prawie nic nie nakapało. To też o niczym nie świadczy. Kobieca pierś jest przystosowana do bycia ciągniętą przez buźkę dziecka, nie plastik laktatora. Wiem, że może być wam cieżko w to uwierzyć, ale niektóre kobiety po prostu nie są w stanie odciągnąć laktatorem pokarmu.
Kasia, moja dobra znajoma, karmiła syna cały czas piersią, bez większych problemów. Musiała jednak wrócić do pracy i zabrała się za odciąganie pokarmu laktatorem. To był pierwszy dzień w pracy... Usiadła i czeka, czeka, czeka... po pół godzinnej przerwie na odciągniecie pokarmu siedziała w rękach z buteleczką odciągniętego mleka i płakała... odciągnęła tylko 20ml! Tragedia! Koniec karmienia, koniec mleka! Pocieszyłam ją i powiedziałam, wtedy jeszcze zupełnie zielona i niekarmiąca, że może jej piersi nie współpracują z laktatorem. Jednak kolejnego dnia sytuacja się powtórzyła. I znów... i tak przez trzy miesiące gdy Kasia odciągała pokarm w pracy. Wracała do domu i synek z piersi się jej najadał. W końcu zrezygnowała z laktatora, karmi piersią do dziś, choć jej maluch ma już dwa i pół roku.
Niektóre mamy po prostu z laktatorem nie współpracują.

No dobra, ale może rzeczywiście coś się dzieje z tym pokarmem, może skok rozwojowy, może kryzys laktacyjny... Co wtedy?
Jeśli tylko istnieje taka możliwość, pozwólmy dziecku wisieć na piersi. To najlepszy sposób na to, by wzbudzić produkcję mleka.
Jeśli nie mamy możliwości, by dziecko wisiało na piersi, bo, choćby musimy odkurzyć... Nie dawaj dziecku butelki! Nie chodzi tu o demonizację tego przedmiotu, tylko o to, że to prościuteńka droga do tego, by pokarm zaniknął zupełnie - nie stymulujemy piersi w odpowiedniej ilości. Wiadomo, odkurzanie czeka, a maluch płacze, bo głodny, a pierś stymulować trzeba. Co teraz?
Dren.
Brzmi magicznie, prawda? Jednak to perfekcyjna metoda, którą sama wzbudziłam sobie laktację.
UWAGA!
Tę metodę może wykorzystać KAŻDA kobieta, jeśli tylko znajdzie dziecko chcące ssać. Nawet jeśli dziecko jest adoptowane, nawet jeśli przestałyśmy karmić piersią pół roku temu.
Brzmi magicznie, prawda?
Dziecko karmione drenem przy piersi

Metoda jest banalnie prosta, ale nieco wymagająca - potrzebujemy drenu, czyli cienkiej rurki, pojemniczka na mleko i ... trochę kombinowania.
Dren możemy z powodzeniem zakupić w sklepie medycznym (w aptekach niestety nie mają takiego sprzętu), nazywa się to dren do karmienia przez nos, my używaliśmy na początku szóstki.
Jednak możliwe że uda się wam znaleźć inny rodzaj cieniutkiego wężyka. Musi on być ścięty na płasko na końcu, by nie podrażniać śluzówki dziecka (dlatego warto mieć te medyczne, one są odpowiednio zaokrąglone).
Sprawdźmy teraz na jaką głębokość dziecko zasysa - wsadzamy palec wskazujący (opuszkiem do podniebienia, paznokciem do języka) do buzi dziecka, pozwalając mu possać go chwilę. Zapamiętajmy głębokość, bo na taką głębokość mniej więcej będzie trzeba dziecku wsunąć dren do buzi, by się nie wysuwał (przynajmniej u nas w ten sposób się to odbyło, inaczej, gdy był płycej wsadzony, dren przy pracy języka i buzi wysuwał się z ust syna).
Drugą końcówkę wsadzamy do pojemniczka wypełnionego mlekiem (modyfikowanym, lub naszym odciągniętym wcześniej, pamiętajmy by mleko było podgrzane do odpowiedniej dla malucha temperatury!).
Przystawiamy dziecko do piersi, w kącik ust wsuwamy dren i... I proszę bardzo! Dziecko ssie, stymulując pierś, jednocześnie je, zaciągając odpowiednią ilość mleka z pojemniczka.

Przygotowany już zestaw z drenem oferuje nam Medela*, zestaw nazywa się SNS, cena takiego zestawu wg ceneo** to koszt około 130 zł + przesyłka.

Oprócz wymienionych czynności, przy zupełnym braku pokarmu powinnyśmy pić herbatki na laktację, przynajmniej do momentu uregulowania jej na tyle, by dziecka nie trzeba było dokarmiać. Warto również w wolnej chwili stymulować piersi laktatorem, choć jak wspominałam wcześniej nie jest to idealne rozwiązanie, na niektóre mamy laktator nie będzie działać.

Używając SNS posiadając pokarm pamiętajmy ile dziecko powinno przy jednym karmieniu wypić - nigdy nie wlewaj do pojemniczka z którego będzie maluch pobierał mleko pełnej porcji mleka. I nie zapomnij, żeby najpierw spróbować nakarmić dziecko samą piersią! W innym przypadku, gdy będzie mleko leciało i z piersi i z drenu jednocześnie, maluch może się zakrztusić! Dlaczego nie pełna porcja mleka? Bo dziecko już się napiło trochę z piersi, a oprócz tego przy tym systemie dokarmiania poleci mu tez trochę mleka które się naprodukuje w czasie stymulacji.

Mimo zawartych tu rad, polecam skontaktować się z doradcą laktacyjnym z twojego obszaru***, porady zawarte na blogu nie zastępują porad lekarzy, oparte są na moim doświadczeniu i wiedzy które sprawdziły się w moim przypadku, używasz ich na własną odpowiedzialność. 

*- http://www.medela.com/PL/pl/breastfeeding/products/breastmilk-feeding/special-feeding-devices.html
** - http://www.ceneo.pl/1707075
*** - http://mlekomamy.pl/index.php?page=poradnie-laktacyjne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz